Panika i krew
W XIV wieku Bizancjum było zaledwie cieniem swej dawnej wielkości. Obejmowało stolicę Konstantynopol, jej przedmieścia i niewielkie tereny w Grecji. Otoczone przez Turcję Osmanów chyliło się coraz bardziej ku upadkowi. Sułtan Mehmed rozpoczął przygotowania do ostatecznej rozprawy z cesarstwem na przełomie 1452/1453 r. Po kilku miesiącach oblężenia dopiął swego. W dniu 29 maja 1453 r. jego żołnierze wdarli się do miasta.
Konstantynopol musiał zapłacić wysoką cenę za odrzucenie kapitulacji. Pierwsze oddziały tureckie zaczęły mordować wszystkich napotkanych, aby wywołać powszechne przerażenie. Ulice spłynęły krwią, a mieszkańcy wpadli w popłoch. Potem zabijano jedynie starych i niedołężnych, szukano młodych, których brano w niewolę.
Część miasta nadal stawiała opór. Niektóre dzielnice wolały się jednak poddać, aby uniknąć mordów i grabieży. Kapitulacja, wedle prawa islamskiego zapewniała nietykalność, co ocaliło niektóre z kościołów i budynki użyteczności publicznej. Tam gdzie mieszkańcy stawiali opór plądrowano bez litości. Legendy o bogactwie miasta podsycały nadzieję na nieprzebrane skarby. Łupem padały klasztory, kościelne skarbce, a nawet krypty i grobowce dostojników. Jedną z pierwszych ograbionych dzielnic była ta, w której mieszkali Żydzi handlujący drogimi kamieniami. Gdy jakiś dom świecił już pustkami tureccy żołnierze wywieszali nad wejściem chorągiewkę, aby kolejne oddziały kierowały się w inne miejsca.
Wobec ogólnej paniki mieszkańcy próbowali uciekać w stronę wybrzeża, gdzie cumowały włoskie galery. Tylko niewielu znalazło tam ratunek. Niektóre łodzie, przepełnione, tonęły. Strażnicy na murach wzdłuż brzegu, widząc że coraz więcej ludzi kieruje się do przystani, pozamykali bramy. Liczyli, że mieszkańcy zawrócą, by bronić stolicy. Finał tej decyzji dla szukających ratunku okazał się tragiczny.
Turcy nacierali od strony murów lądowych i od strony morza zdobywając kolejne place i ulice. Około siódmej rano spotkali się w historycznym centrum, gdzie znajdowało się Forum Augusta. Wznosił się tam dumnie posąg Justyniana, tam umieszczono tzw. milion, punkt, od którego mierzono wszystkie odległości na ziemiach cesarstwa. Nieopodal znajdował się hipodrom, a na nim mosiężna kolumna z trójgłowym wężem ze świątyni Apollina w Delfach i starożytny egipski obelisk, który w dniu szturmu liczył sobie już około trzech tysięcy lat. Tuż obok górowała majestatyczna świątynia Hagia Sophia, najwspanialsza budowla późnego antyku, wzniesiona w VI w. przez cesarza Justyniana.
Hagia Sophia zdobyta
Mieszkańcy przypomnieli sobie o starej przepowiedni, wedle której kościół Hagia Sophia będzie miejscem bezpiecznym. Przed nadejściem wroga anioł zemsty napełni obrońców niespotykaną siłą i pozwoli odnieść zwycięstwo. Tłum ruszył więc do świątyni i zabarykadował się.
We wnętrzu kościoła ludzie i duchowni modlili się o ratunek. Ogromne, okute blachą drzwi, w tym te przeznaczone dla cesarza, zaryglowano. Turcy przystąpili do szturmu, w ruch poszły siekiery. Wdarli się do środka i ujrzeli przerażony tłum.
Hagia Sophia była najwspanialszym symbolem miasta i cesarstwa. Tutaj koronowano władców, tu rozegrały się sceny, które doprowadziły do ostatecznego rozłamu kościoła na wschodni i zachodni. W chwili gdy Turcy wdarli się do wnętrza wszystko stawało się już przeszłością, upadek Bizancjum był przesądzony.
Niektóre osoby w kościele stawiały opór, te zabijano od razu, podobnie jak starców i chorych. Pozostałych brano w niewolę. Szukano pięknych kobiet. O te najpiękniejsze walczono zawzięcie, niemal rozszarpując nieszczęsne ofiary na miejscu. Potem przyszła kolej na plądrowanie kosztowności. Wynoszono cenne relikwiarze, rąbano ikony odzierane za srebrnych sukienek, zabierano wszystko co miało jakąkolwiek wartość. W ciągu kilku godzin przepadły tysiącletnie skarby chrześcijańskiego Konstantynopola. Chwilę zagłady kościoła przypomina także legenda, żywa po dziś dzień. Mówi ona, że gdy Turcy zbliżali się do ołtarza, księża chwycili najcenniejsze paramenty, uciekli w stronę prezbiterium gdzie rozstąpiła się ściana dając im schronienie. Pozostaną tam bezpieczni tak długo, aż prawowity cesarz przywróci kościół chrześcijaństwu.
Mehmed Zdobywca wkracza do miasta
Sułtan obserwował szturm ze swego obozu pod miastem. Czekał na wiadomość o losie cesarza Konstantyna XI Paleologa. Gdy powiedziano mu, że zginął w walce chciał się upewnić, że tak było w istocie. Szukano zwłok na polu bitwy. Pokazano Mehmedowi głowę, którą jeden z pojmanych dworzan miał rozpoznać jako cesarską. Nie można wykluczyć, że Turcy wbili na dzidę głowę kogoś przypadkowego i oznajmili, że to głowa cesarza, aby złamać opór mieszkańców. Okoliczności śmierci Konstantyna do dziś pozostają zagadką.
Gdy w mieście zdołano zaprowadzić porządek, sułtan wjechał do Konstantynopola. Zyskał przydomek „Zdobywca”, z którym przeszedł do historii. Skierował się ku Hagia Sophia. Widział skalę zniszczeń. Zwyczajowo pozwalano na trzy dni grabieży, tymczasem w mieście wystarczył jeden na rozszabrowanie wszystkiego. Sułtan zakazał więc surowo dalszych kradzieży. Wiele wspaniałych budowli zostało uszkodzonych lub zniszczonych, bo zdobywcy zapomnieli o zakazie niszczenia budynków. Przejeżdżając przez hipodrom Mehmed miał uderzyć buzdyganem w kolumnę z głowami węży i pozbawić jednego z nich szczęki.
Gdy stanął u wrót Hagia Sophia upadł na ziemię i posypał głowę popiołem w geście pokory przed Bogiem. Był zdumiony skalą dewastacji. Spostrzegł żołnierza, który próbował roztrzaskać marmurową posadzkę wbrew jego rozkazowi. W przypływie gniewu ciął go mieczem.
Z licznych zakamarków świątyni zaczęli wychodzić ludzie, którzy cudem przetrwali wtargniecie tureckich żołnierzy. Błagali sułtana o litość. Ten nakazał odprowadzić ich pod strażą do domów, po czym wezwał imama i polecił rozpoczęcie dziękczynnych modłów. Szacowano, że w ciągu jednego dnia zginęło około 4000 tysiące mieszkańców, resztę z liczącej 50 tys. osób stolicy pognano do obozów tureckich i na statki. Wymieniano niewolników, rozdzielano rodziny, szacowano łupy.
O słabości otoczonego przez Turków Bizancjum wiedziano powszechnie i liczono się z tym, że kiedyś będzie musiało się podać. Kres nastąpił 29 maja 1453 r. Liczące ponad tysiąc lat państwo, łącznik ze starożytnym światem, przestało istnieć. Dla Osmanów rozpoczęła się era podbojów i marszu na zachód, coraz dalej w głąb Europy. Powstrzymał ich dopiero Jan III Sobieski pod Wiedniem w 1683 r.