Rok podwójnego konklawe
W dniu 28 września 1978 r. świat obiegła informacja, że Jan Paweł I (Albino Luciani) nie żyje. Wiadomość wywołała ogromy szok. Papież zmarł zaledwie trzydzieści trzy dni po wyborze. Rozpoczęły się spekulacje co mogło być powodem śmierci, a niektórzy sugerowali nawet otrucie.
Kolegium kardynalskie zebrało się po raz drugi tamtego roku. Prawo do wyboru nowego papieża przysługiwało wówczas 111 kardynałom. Konklawe rozpoczęło się 14 października uroczystą mszą św. Po jej zakończeniu purpuraci, przy dźwiękach „Veni Sancte Spiritus” (Przybądź Duchu Święty) przeszli do Kaplicy Sykstyńskiej, której drzwi zostały zapieczętowane. Jak nakazują reguły mięli pozostać w całkowitej izolacji aż do wyboru nowego papieża. Każdemu przydzielono skromną celę z prostym łóżkiem i stolikiem. Nie mogli kontaktować się ze światem zewnętrznym ani słuchać radia. Był to czas na skupienie i rozważanie kto może być najlepszym następcą św. Piotra.
Odbywały się kolejne głosowania. Każdy z kardynałów miał obowiązek napisać nazwisko swego kandydata na karteczce, którą starannie składał. Następnie podchodził od ołtarza i wrzucał ją do urny. Spośród całego grona wybierano losowo trzech kardynałów, którzy liczyli głosy. Gdyby okazało się, że jest mniej karteczek niż uczestników konklawe należało je natychmiast spalić.
Wybór padł na Polaka
Przebieg konklawe i wszystko co się dzieje za drzwiami Kaplicy Sykstyńskiej objęte jest tajemnicą. Jednak spekulacje, kto mógłby zostać nowym papieżem lub informacje jak przebiegały głosowania zawsze przedostają się do publicznej wiadomości. Tak też było i w tym przypadku.
Istnieje przeświadczenie, że kto wchodzi na konklawe papieżem ten wychodzi kardynałem. Do grona faworytów, których wskazywano jako nowych papieży, należeli dwaj włoscy kardynałowie: Giuseppe Siri (arcybiskup Genui) oraz Giovanni Benelli (arcybiskup Florencji). Wokół nich utworzyły się dwie frakcje, które wzajemnie się zablokowały. Sposobem na wyjście z impasu było wskazanie kandydata, który zyskałby uznanie większości. Arcybiskup Wiednia, kardynał Franz König miał wówczas zasugerować osobę metropolity krakowskiego, Karola Wojtyły.
Arcybiskup z Krakowa był, obok prymasa Stefana Wyszyńskiego, najbardziej rozpoznawalną postacią polskiego episkopatu. Znano go jako wytrawnego intelektualistę, filozofa i myśliciela. Atutem mógł być także jego stosunkowo młody, jak na kandydata na papieża, wiek. Liczył wówczas pięćdziesiąt osiem lat, a to dawało nadzieję, że pokieruje sprawnie Kościołem przez dłuższy czas.
Ostatnie, ósme głosowanie podczas konklawe odbyło się 16 października 1978 r. Polak zyskał poparcie znakomitej większości i otrzymał dziewięćdziesiąt dziewięć głosów. Kardynał prowadzący wybory podszedł do niego i zapytał, czy przyjmuje decyzję kolegium i jakie imię będzie nosił. Karol Wojtyła odrzekł: „W posłuszeństwie wiary wobec Chrystusa, mojego Pana, zawierzając Matce Chrystusa i Kościoła, świadom wszelkich trudności, przyjmuję”. Wybrał imię: Jan Paweł II, dając tym samym do zrozumienia, że będzie kontynuatorem dzieła swoich poprzedników. Wszyscy kardynałowie podeszli do nowego papieża, aby oddać mu hołd. Nad Kaplicą Sykstyńską ukazał się biały dym na znak, że Kościół Katolicki ma nowego pasterza.
„Ogłaszam wam radość wielką, mamy papieża!”
Zanim Karol Wojtyła ukazał się tłumom na Placu św. Piotra udał się to tzw. „komnaty łez”, aby założyć białą sutannę. Na nowego papieża czekają zawsze trzy komplety (sutanna, piuska, buty itd.): duży, średni i mały. Za ich przygotowanie odpowiada słynna rzymska firma krawiecka Gammarelli, która od 1798 r. wykonuje szaty papieskie. W chwili wyboru krawiec papieski nie jest obecny, tak więc nowy papież wybiera tę sutannę, która najlepiej pasuje, a niezbędnych poprawek dokonuje się później.
Tuż przed godz. 19:00 do tłumów przemówił kardynał Pericle Felici. Ogłosił wszystkim, po łacinie, wielką radość z wyboru papieża. Gdy wymówił jego nazwisko w pierwszej chwili zapanowało zdziwienie. Niektórzy, bardziej zaznajomieni z kulisami wyboru i kandydatami, zaczęli wołać: „Polacco, Polacco!”. Ale byli też tacy, którzy myśleli, że na papieża wybrano kogoś z Trzeciego Świata.
Gdy chwilę potem na balkonie pojawił się Jan Paweł II nie było już wątpliwości, kto objął Stolicę Piotrową. Papież wypowiedział pamiętne słowa: „Najwybitniejsi kardynałowie powołali nowego biskupa Rzymu. Powołali go z dalekiego kraju, ale jednocześnie jakże bliskiego poprzez komunię w chrześcijańskiej wierze i tradycji (...) Nie wiem, czy będę umiał dobrze wysłowić się w waszym... naszym języku włoskim. Gdybym się pomylił, to mnie poprawcie.” Kilka dni później, podczas uroczystej mszy inaugurującej pontyfikat papież poprosił wiernych na całym świecie, aby się nie lękali („Non abbiate paura!”). W historii kościoła, ale i Polski, rozpoczął się zupełnie nowy rozdział.