Skarbnica Narodowa: Muzeum przechodzi wielkie zmiany. Proszę o nich opowiedzieć.
Mateusz Labuda: Muzeum Historyczne Miasta Warszawy zostało pięknie wyremontowane dzięki funduszom norweskim i otwarte jako Muzeum Warszawy. Podjęto bardzo dobrą i trafną decyzję o zmianie nazwy, która oddaje współczesny charakter tej historycznej instytucji i zaprojektowano wspaniałą nową identyfikację wizualną. Kolejny krok to zbudowanie nowej tożsamości Muzeum Warszawy i wypracowanie strategii tej instytucji opartej na relacjach z publicznością. W moim przekonaniu istotą funkcjonowania muzeum jest właśnie relacja z publicznością. Odbiorcy w Muzeum mają czuć się dobrze i traktować to miejsce jako rezerwuar wiedzy, ale także jako adres, pod który kierują się mieszkańcy Warszawy. Stąd bardzo istotna rola edukacji muzealnej i odpowiedniej, różnorodnej oferty dla wszystkich grup społecznych i wiekowych.
Jedną z najważniejszych zmian jest wydzielenie w 2018 roku samodzielnego obszaru związanego z komunikacją i relacjami z publicznością, instytucjami, organizacjami i sponsorami, edukacją i organizacją wystaw. Udało mi się wygrać konkurs na wicedyrektora Muzeum Warszawy i od roku wprowadzamy w Muzeum zmiany zbliżone do tych, które w latach 2011-2018 z sukcesem udało nam się przeprowadzić wraz z Agnieszką Morawińską i Piotrem Rypsonem w Muzeum Narodowym Warszawie. Najważniejsze zadania przed Muzeum Warszawy to bez wątpienia zbudowanie nowej tożsamości tej interesującej instytucji, wzbudzenie zainteresowania warszawskiej publiczności, stworzenie trwałej emocjonalnej więzi z Warszawiakami i przyciągnięcie do Muzeum turystów – polskich i zagranicznych. W ubiegłym roku podsumowaliśmy funkcjonowanie wystawy głównej i ekspozycji czasowych. Okazało się, że dzięki interesującym wystawom czasowym rośnie frekwencja, jednak musimy postawić większy nacisk na rozpoznawalność instytucji i sprawić, by wystawa główna była bardziej przystępna dla zwiedzających. Wyciągamy wnioski z tych badań. Samo oznakowanie siedziby głównej i dziewięciu oddziałów jest trudną i złożoną kwestią ze względu na ograniczenia konserwatorskie.
Udało się jednak osiągnąć konsensus z konserwatorem zabytków i nazwa Muzeum Warszawy oraz inne oznaczenia pojawią się wreszcie na naszych budynkach. Muzeum jest coraz bardziej obecne w sieci i przestrzeni publicznej. Wiosną pojawią się rozwiązania ułatwiające zwiedzanie intrygujących gabinetów tematycznych tworzących wystawę stałą: ścieżki zwiedzania oraz nowe oznakowanie. Specjalnie przygotowane nici narracyjne poprowadzą zwiedzających przez fascynujący labirynt kamienic północnej pierzei Rynku Starego Miasta. W ubiegłym roku położyliśmy nacisk na wystawy czasowe, w tym roku skupiamy się na wystawie głównej i budowie związków z mieszkańcami Warszawy. Wraz z nową szefową Działu Edukacji i wzmocnionym zespołem edukatorów przygotowujemy szeroką ofertę dla różnych grup wiekowych. Przywracamy też życie w Lapidarium, wspaniałym dziedzińcu, gdzie w latach 90-tych odbywały się liczne koncerty i spotkania. Pojawił się nowy ajent muzealnej kawiarni, zaplanowaliśmy program koncertów, debat, projekcji filmowych. We współpracy z Okręgową Radą Adwokacką i szeregiem NGO’s wprowadzamy program edukacji obywatelskiej. Dla dzieci i młodzieży przygotowaliśmy lekcje i spotkania z prawnikami, a dla dorosłych debaty i wykłady odbywające się w Muzeum – w salach ekspozycyjnych i właśnie w Lapidarium. Zapraszamy do organizowania urodzin w Muzeum, uczestnictwa w weekendowych warsztatach i spotkaniach w siedzibie głównej i oddziałach. A mamy ich dziewięć, w tym Muzeum Warszawskiej Pragi, Muzeum Woli, Korczakianum, Muzeum Odbudowy Starówki – Centrum Interpretacji Zabytku, Muzeum Farmacji (nominowane w ubiegłym roku do Nagrody Europejskiego Muzeum Roku). W każdym z nich dzieje się coś atrakcyjnego.
SN: Jakie wystawy planujecie Państwo w 2020 roku?
M.L.: Właśnie otworzyliśmy wystawę zatytułowaną „Rzemieślnicze historie. Pracownia Mieczników”, która opowiada o pracowni brązowniczej założonej przez Władysława Miecznika w 1936 roku. Przetrwała ona cztery systemy – sanację, okupację, komunizm i nową Polskę po 1989 roku – i funkcjonowała do 2010 roku. Muzeum stało się beneficjentem daru rodziny Mieczników liczącego ponad 1300 obiektów. Historia Miecznika jest oczywiście również historią powrotu do zrujnowanej stolicy po wojnie i odbudowy pracowni, mieszkania i miasta. Miecznik w czasie wojny bardzo zasłużył się podziemiu – fałszował dokumenty i pieczęcie dla Państwa Podziemnego.
Następną planowaną na 17 czerwca wystawą są „Zwierzęta w Warszawie” - prezentacja problemowa, podejmującą historię zwierząt od powstania miasta do dziś. Pokażemy, jak zmieniał się ich statut – od uprzedmiotowienia do upodmiotowienia. W wypadku tej wystawy, podobnie jak poprzedniej, wykorzystamy etalaż i materiały używane przy poprzednich wystawach, bo staramy się przywiązywać wagę do ochrony środowiska i zapobiegania zmianom klimatycznym. To zresztą nie jest odosobniona inicjatywa, Muzeum Warszawy konsekwentnie wprowadza politykę less waste. Naszych gości zachęcamy też do korzystania z komunikacji miejskiej, która znakomicie działa w Warszawie.
SN: Muzeum Warszawy to nie tylko siedziba na Rynku, ale również wspomniane już wcześniej oddziały.
M.L.: Na Starym Mieście poza siedzibą główną mamy Muzeum Odbudowy Starówki - Centrum Interpretacji Zabytku, wspaniały oddział, który powinien zobaczyć każdy warszawiak i każdy odwiedzający Warszawę. Odwiedzający znajdą tam nowoczesną, zwięzłą opowieść o historii odbudowy Warszawy. Ta ekspozycja jest bardzo sugestywna i interesująca, wzbogacona multimediami. Przy Piwnej znajduje się Muzeum Farmacji, jedyne w swoim rodzaju. W bezpośrednim sąsiedztwie mamy Barbakan (otwierany sezonowo od maja do końca września) z makietą pokazującą, jak wyglądała średniowieczna Warszawa. Poza tym Muzeum Ordynariatu Polowego przy Długiej, niewielkie Muzeum Drukarstwa na Pradze z interesującym programem wykładów i warsztatów. Mamy też dwa oddziały dzielnicowe - Muzeum Warszawskiej Pragi przy Targowej oraz Muzeum Woli przy Srebrnej – oba po imponujących procesach rewitalizacji. Poza granicami Warszawy znajduje się Muzeum – Miejsce Pamięci Palmiry o pięknej modernistycznej architekturze, które upamiętnia ofiary egzekucji w Puszczy Kampinoskiej.
Przy Jaktorowskiej na Woli swoją siedzibę ma Korczakianum, w którym już w tym roku ruszają lekcje i zajęcia realizowane z udziałem szkół demokratycznych, powstałych na założeniach opracowanych przez Janusza Korczaka. Uważam zresztą, że przez Korczakianum powinny przejść wszystkie warszawskie szkoły i taką ofertę lekcyjną przygotowujemy.
Muzeum Warszawy prowadzi również w swej siedzibie głównej kino Syrena z ambitnym repertuarem, który będziemy rozszerzać o filmy tematyczne, związane z Warszawą, jej kulturą, historią i architekturą - we współpracy z Centrum Filmowym Andrzeja Wajdy. Zaproponujemy też filmy skierowane do mniejszości etnicznych zamieszkujących Warszawę.
Muzeum musi być żywe, partycypacyjne, rozwijające się poprzez udział mieszkańców i przyjezdnych. W ciągłym dialogu z przeszłością i teraźniejszością, opartym na historycznych fundamentach, w odniesieniu do swej kolekcji i we współpracy z instytucjami polskimi i zagranicznymi.
SN: To już się zresztą dzieje, np. w Muzeum na Pradze są warsztaty prowadzone przez doświadczonych rzemieślników…
M.L.: To prawda, ale stawiamy sobie poprzeczkę wyżej, szczególnie znając potencjał, jaki ma Muzeum Warszawy. Myślę, że w ciągu kilu lat, dysponując odpowiednimi zasobami i środkami, przy wsparciu władz miasta, można podwoić lub nawet potroić frekwencję. Szczęściem i przekleństwem tej instytucji jest jej położenie na Starym Mieście, które jest tłumnie odwiedzane przez turystów, ale omijane szerokim łukiem przez warszawiaków. To musimy zmienić.
SN: Jakie główne wyzwania stoją dziś przed muzeami, gdy konkurują z laptopami, tabletami i smartfonami?
M.L.: Dziś większość wizyt w Muzeum rozpoczyna się w sieci, trzeba więc tu pokazać się z jak najlepszej strony. Ważne, by bezkrytycznie nie ulec magii multimediów i nie używać ich w nadmiarze, by nie przytłoczyły artefaktów, ale były rozwinięciem narracji. Multimedia mają to do siebie, że wyjątkowo szybko się starzeją, a są bardzo kosztowne – zatem warto inwestować w te najlepsze i przygotowywać do nich uniwersalny kontent na najwyższym poziomie.
SN: Czego najbardziej brakuje w Muzeum?
M.L.: Tego, czego we wszystkich muzeach - rządowych i samorządowych, czyli pieniędzy. Brakuje środków na odpowiednie wynagrodzenia, trudno jest przyciągnąć do pracy fachowców, zwłaszcza z drenowanego przez rynek biznesu i reklamy obszaru IT, marketingu, komunikacji. Niedostatecznemu finansowaniu staramy się zaradzić zwiększając przychody – przy utrzymaniu na bardzo przystępnym poziomie cen biletów – w tym szukając sponsorów i występując o różnorakie granty. Pierwszym naszym sukcesem jest pojawienie się wśród wspierających Muzeum Warszawy Skarbnicy Narodowej, Wedla i Fundacji Lotto. Będziemy ten krąg rozszerzać. Dla wspierających Muzeum mamy różne atrakcyjne świadczenia niedostępne dla innych.
SN: Czy są jakieś placówki muzealne, które są dla Pana wzorem lub inspiracją?
M.L.: Nie chcę wskazywać jednego wzoru. Natomiast jest sporo muzeów, które są dla nas inspirujące, jak muzea skandynawskie. W sferze pracy z lokalną społecznością świetnym przykładem jest Muzeum Miejskie w Helsinkach, które w proces budowy swojej nowej strategii zaangażowało ponad pięć tysięcy mieszkańców. Interesujące są muzea w miejscach, które się rozwijają. Takim miejscem jest obecnie Kijów, który – obawiam się – zepchnął Warszawę z pozycji najciekawszego, najbardziej dynamicznego ośrodka kultury Europy Wschodniej. Warszawa ma natomiast tę zaletę, że ma młody, dynamiczny zarząd miasta, coraz bardziej zróżnicowaną strukturę społeczną i dwa miliony mieszkańców, więc pozycja jest do odzyskania. W muzeach miejskich Paryża podoba mi się to, że młodzież szkolna ma do nich wstęp wolny. Pamiętajmy, że miejskie muzea zawsze mają trudniej niż muzea narodowe i państwowe, zwłaszcza w miastach turystycznych. Marzy mi się wolny wstęp dla młodzieży do muzeów miejskich w Warszawie, na wystawy stałe. To jest oczywiście dla miasta koszt, ale z drugiej strony plusem jest wykształcenie nawyku odwiedzania muzeów, spędzania w ten sposób wolnego czasu, pojawia się silniejszy związek z miastem, a przede wszystkim wyedukowane społeczeństwo.
SN: Jak wygląda dziś oferta edukacyjna?
M.L.: Od lutego pojawiła się nowa szefowa naszej muzealnej edukacji Katarzyna Liwak Rybak, bardzo doświadczona edukatorka i muzealniczka. Wzmacniamy Dział Edukacji opierając się na jego doświadczonym zespole i zatrudniając nowych, dynamicznych i kompetentnych pracowników etatowych, a także rozbudowując grupę edukatorów zewnętrznych. Pierwsze jaskółki będzie widać jeszcze w tym roku szkolnym, a z szerszą ofertą wyjdziemy od września 2020.
Wiele się tu nauczyłem o muzeum miejskim przez ostatni rok, choć rok to bardzo krótko. Zwłaszcza w instytucji o takim charakterze i profilu. Muzeum miejskie powinno pełnić nie tylko funkcję wystawienniczą, ale też swoistego domu kultury, bliskiego mieszkańcom miasta. Muzeum Warszawy jest strukturą trudną do zarządzania w związku ze swymi dziewięcioma oddziałami i trzema lokalizacjami magazynowymi. Wraz z coraz bogatszym programem wystaw, działań, edukacji, kłopoty sprawia komunikacja tego bogactwa w ograniczonej liczbie kanałów i za pośrednictwem limitowanej liczby profili w mediach społecznościowych.
SN: A czy mógłby pan wskazać takie przedmioty, które są unikalne i które każdy powinien zobaczyć.
M.L.: Kolekcja Muzeum Warszawy obfituje w dary, więc każda rodzina warszawska znajdzie tu z pewnością kawałek osobistej historii. Absolutnie wyjątkowe są oryginalny pomnik warszawskiej Syrenki (na Rynku stoi jego kopia), fantastyczne malowidło Wojciecha Fangora „Kucie kos” w wydaniu socrealistycznym, z 1954 roku. Wiąże się z nim bardzo ciekawa historia, fresk przez kilkadziesiąt lat był zasłonięty (dzięki temu się świetnie zachował) i w trakcie ostatniego remontu został odkryty. Ponieważ nie był podpisany, Wojciech Fangor podpisał go podczas wernisażu - z datą 1954. Jest kapitalny gabinet opakowań (pudełka, pudełeczka, flakoniki) i niezwykły gabinet zegarów. Jest bardzo ciekawy Gabinet Medali, który objęliście Państwo swoim mecenatem. Prezentujemy w nim ponad 500 najlepszych eksponatów, które obrazują historię medalierstwa warszawskiego. Wśród nich znajdują się wyjątkowe artystyczne medale Magdaleny Dobruckiej. W naszej przybibliotecznej czytelni podziwiać można niezwykły dar Wiesława Uchańskiego, prezesa Iskier - rysunki naścienne największych polskich rysowników z lat 50-tych i 60-tych. Same kamienice Muzeum są niezwykle interesujące. Znajduje się tu jedyny zachowany strop gotycki i jedyny zachowany komin biegnący od piwnic do dachu. W piwnicach mamy składy win odnowione dzięki funduszom norweskim, wkrótce zostaną udostępnione do zwiedzania jako ekspozycja Wino w Warszawie. Tu trzymano wina głównie węgierskie, włoskie, francuskie, ale również i polskie, bo w XIX wieku w Warszawie uprawiano winorośl, były winnice w Łazienkach Królewskich, były na Woli. Podjęliśmy już współpracę ze Stowarzyszeniem Historyków Sztuki, które organizuje coroczne enologiczne konferencje naukowe i Festiwalem Białe i Czerwone (festiwal polskiego wina).
SN: Bardzo ciekawe jest również pokazywanie odchodzącego świata rzemieślników, fachowców od dobrej roboty, złotych rączek.
M.L.: To jest bardzo charakterystyczne dla Warszawy. Dziś w zalewie bylejakości, ludzie znów zaczęli doceniać ich pracę i jej wspaniałe, zindywidualizowane rezultaty. W kultywowaniu tradycji rzemieślniczej przoduje nasz oddział – Muzeum Warszawskiej Pragi.
Niestety, często jest na to już za późno. W książce Katarzyny Chudyńskiej-Szuchnik „Zręczni. O warszawskich rzemieślnikach”, którą wydaliśmy w ubiegłym roku, cały pierwszy rozdział poświęcony został praskim rzemieślnikom żydowskim, którzy już nie wrócili po wojnie, by odkopać swoje narzędzia, jak to zrobił Miecznik.
Rozmawiali Marcin Brzeziński i Szymon Majewski
Więcej informacji o Muzeum Warszawy: muzeumwarszawy.pl